O tym, jak łatwo oceniamy

Pierwotnie wpis ten miał być o czymś zupełnie innym. Chciałem napisać kilka słów na temat postrzegania w naszym kraju filmu „Kler” i próbie cenzury ze strony osób, które najpewniej produkcji tej nawet nie miały okazji obejrzeć. Miałem zamiar zastanowić się nad ślepym oczernianiem czegoś tylko dlatego, że dotyczy kościoła. Chwilę temu jednak zdałem sobie sprawę, że my tak naprawdę problem taki mamy nie tylko z religią, a niesłuszne oskarżenia wielokrotnie kierujemy także wokół osób, których nawet nie znamy.

Za przykład w tym miejscu niech posłuży sytuacja z mojego dzisiejszego poranka w pociągu. Zbliżamy się już do Poznania. Tłum ludzi powoli zbiera swoje rzeczy i szykuje się do wyjścia na stacji. Z jednej strony pociągu przeciska się starsza kobieta, podchodzi do foteli i sięga po wiszącą przy oknie kurtkę. Od razu zostaje powstrzymana przez jej właściciela, a jego żona komentuje wszystko krótkim warknięciem – złodziejka!

Pani natychmiast przeprosiła, stwierdziła, że ma taką samą kurtkę i po prostu jej się pomyliło w tym tłumie. Sytuacja taka w końcu ma prawo mieć miejsce. Sam nigdy nie zapomnę z resztą akcji, gdy w pociągu wiozłem rower i na jednej ze stacji dostrzegłem podróżnego, który wychodzi z zupełnie takim samym. Z miejsca wyskoczyłem na peron i już miałem krzyczeć, że facet ukradł mi rower, jednak kątem oka dostrzegłem, że nic takiego nie miało miejsca. Mój dalej wisiał na wieszaku.

Gdybym jednak się nie powstrzymał i faktycznie zareagował, to po wszystkim oczywiście bym tego człowieka przeprosił. Tak nakazywałoby mi moje sumienie i po prostu źle bym się czuł bez tego aktu skruchy. Dlatego też moje zdziwienie osiągnęło apogeum w chwili, gdy sytuacja w pociągu zamiast się wyjaśnić, tylko się nakręciła.

Starsza pani wróciła na swoje miejsce w następnym rzędzie i faktycznie, wisiała tam prawie identyczna kurtka. Kobieta, która określiła ją złodziejką udała, że tego nie widzi. Przez chwilę śledziła ją wzrokiem, a gdy tylko w jego zasięgu znalazł się obiekt mogący świadczyć o jej błędzie, odwróciła się szybko w stronę męża i jakby nigdy nic zaczęła rzucać tekstami w stylu: „myślała, że co? Że tak po prostu sobie weźmie czyjąś własność?”, „No zdenerwowała mnie ta baba!”, „No złodziejka, mówię wam, zwykła złodziejka”. Wtórować zaczęli jej podróżni siedzący obok. Jeden z nich zaczął opowiadać, jak to mu plecak próbowano ukraść, pewna studenta poruszyła temat skradzionego swetra, a wymiana zdań trwała od stacji Poznań Antoninek, aż do stacji Poznań Garbary.

Starsza pani prawdopodobnie wszystko słyszała, jednak nie reagowała. Na przedostatniej stacji wysiadała i chyba celowo ruszyła w stronę obgadujących ją osób, aby pokazać, że kurtkę swoją ma. Podziałało, temat praktycznie ucichł. Główna komentująca jednak zamiast przeprosić, albo chociaż udać, że kobiety nie widzi, wolała jeszcze dodać tylko „A skąd miałam wiedzieć, że ona nie kłamie”?

W tym właśnie miejscu dochodzimy do sedna tego wpisu. Czasami zbyt łatwo oceniamy i skreślamy innych ludzi. Zwracamy uwagę na drobną pomyłkę i zapominamy, że nam też się takie zdarzają. Widzimy ogolonego na łyso kolesia w dresie i z góry zakładamy, że będzie pierwszy do robienia jakiś problemów / godnie reprezentował siłę naszej ojczyzny. Starszych ludzi wychodzących z kościoła szufladkujemy jako moherową armię ojca Rydzyka / gorliwych katolików, którzy swoją wiarą dają przykład na zbawienie, a każdego księdza traktujemy jak pazernego na kasę pedofila / świętego obrońcę wiary i sługę bożego. Zwolennika innej, niż nasza, opcji politycznej nazywamy lewakiem / prawakiem i tak się w sumie szufladkujemy w wielu kategoriach.

Prawda jest jednak taka, że w każdym środowisku znajdziemy ludzi dobrych i złych. Nie ma tutaj wyjątków choć wielokrotnie staramy się działać tak, by ich nie dostrzegać. Prawicowy działacz, który po godzinach dokarmia bezpańskie koty i bierze aktywny udział w charytatywnych zbiórkach? Lewicowa działaczka chodząca do kościoła i szczerze wierząca w boga? Starsza kobieta, która po siedemdziesiąte urodziny postanawia uczcić nowym tatuażem? Wielu z nas takie zestawienia nie tylko są obce, ale wręcz tworzą jakiś dysonans poznawczy i wprawiają w osłupienie, a takie jest właśnie życie!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *