Tylko nie mów nikomu… o filmie na YouTube!

 

Mam mały problem z regularnym publikowaniem wpisów na tym blogu. Niestety ostatnio bardzo brakuje mi czasu i póki doba nie będzie miała kilku dodatkowych godzin, to raczej sytuacja ta nie zmieni się. Przyznam jednak bez bicia, że są tematy, które działają na mnie w taki sposób, że po prostu nie będę miał spokoju póki się nie podzielę z kimś moimi przemyśleniami. Czasami są to tylko znajomi, a czasami nieco szersze grono odbiorców. W tym wypadku rozmowa z bliskimi nie wystarczy, gdyż chodzi o film, który akurat w moim najbliższym otoczeniu odbierany jest w taki sam sposób. Niestety im dalej patrze tym więcej kontrowersji dostrzegam. Kontrowersji często wynikających z faktu zupełnej nieznajomości tematu.

Tylko nie mów nikomu… bo to grzech!

Najnowszy film Tomasza Sekielskiego już długo przed premierą budził dość skrajne emocje. Niektórzy nie mogli doczekać się premiery, która w ich odczuciu miała raz na zawsze wywrócić do góry nogami wszelkiego rodzaju układy chroniące kościelnych pedofilów, inni natomiast upatrywali w nim dzieło stworzone jedynie po to, by zrównać z błotem polski kościół. Dokument zadebiutował na serwisie YouTube w minioną sobotę i na chwilę obecną został wyemitowany ponad 14 000 000 razy. Bardzo szybko pojawiły się komentarze, które wspierały osoby decydujące się na występ i przełamanie tabu. Poniżej przytoczę kilka znalezionych pod filmem.

Wyrażam szacunek za odwagę tych osób, które odważyły się przed kamerą opowiedzieć swoją historię. Życzę Wam najlepiej.

 

oglądam dalej…jest przykazanie..nie zabijaj…zabili w tych dzieciakach szczęśliwe,spokojne dzieciństwo..zabili w takim małym człowieku poczucie własnej wartości..

 

Szok Szok Szok Szok – co się dzieje że prokuratura nie bierze się za tych zwyrodnialców?

Niestety nie były to jedyne reakcje, jakie wywołała ta publikacja. Gdzieś w tle zaczęły wzmagać się głosy, że film jest jedynie zmanipulowanym obrazem, którego celem jest uderzenie w dobre imię kościoła i prawdziwi katolicy nie powinni go w ogóle oglądać. Sam byłem świadkiem rozmowy, w której padło, że to zwykła, ustawiona prowokacja, która ma pokazać, że pedofilia występuje jedynie w kościele, a jej celem ma być stworzenie świata pełnego nienawiści do religii i boga. Najczęstszym argumentem padającym w dyskusjach były zarzuty o to, że dokument jest stronniczy, bo nie pokazuje pedofilii w innych zawodach, a jedynie skupia się na duchownych, a także nie znalazło się w nim miejsce na pokazanie dobrych stron kościoła. Na nic się przy tym nie zdawały tłumaczenia, że powód takiego stanu rzeczy jest naprawdę prosty. Jest to film o pedofilii w kościele, a nie szkole czy straży pożarnej.

Niektórzy przy okazji nie chcieli zrozumieć, że powodem powstania tego ważnego dokumentu nie jest chęć dokopania katolikom, a pokazanie, jak wiele krzywdy wyrządziły osoby, które działały pod płaszczykiem tego kościoła. Wypunktowanie relacji występujących pomiędzy sprawcami, a osobami, które ukrywały te zbrodnie, a także pokazanie ofiarom, że ich cierpienie ktoś w końcu dostrzegł i nie ma zamiaru zamiatać go pod dywan jest dla mnie nad wyraz jasnym przesłaniem. Przesłaniem, które nie atakuje, a jedynie pokazuje „patrz, jest tutaj poważny problem, z którym trzeba walczyć, bo inaczej ludzie zaczną odwracać się jeszcze bardziej od kościoła”.

Tymczasem mam wrażenie, że tym najgłośniej krzyczącym przeciwnikom dokumentu dobro kościoła, o który tak starają się walczyć, w ogóle nie leży na sercu. Tylko szukają powodu do wywołania kłótni, która podzieli ludzi. Sławoj Leszek Głódź, zapytany, czy widział film braci Sekielskich, odparł „Nie oglądam byle czego”. Równie dobrze mógłby w tym miejscu splunąć w twarz którejś z ofiar, efekt sprowadzałby się do tego samego. Całkowitej pogardy.

Niestety idący z góry przykład podchwycony zostaje przez osoby, które od małego uczono, że należy ślepo wierzyć we wszystko, co powie ksiądz, bo on w końcu przemawia w imieniu boga. I nikogo nagle przy tym nie obchodzi fakt, że wspomniany duszpasterz jest uwikłany w tuszowanie pedofilskich skandali, a emeryturę będzie spędzał w rezydencji, której wartość mogłaby uratować budżet małego państwa. Liczy się tylko dobro instytucji, bo ludzie ślepo wierzą, że zaprowadzi ich to do nieba. Tylko czy ktokolwiek chciałby trafić do nieba budowanego na cierpieniu innych?

„Pan Bóg jest sprawiedliwy i tej sprawiedliwości się boję”

„Tylko nie mów nikomu” to naprawdę mocny materiał, którego powstanie powinno uzmysłowić społeczeństwu, że problem pedofilii może pojawić się wszędzie. Widzimy w nim choćby nagranie z ukrytej kamery na którym ksiądz przyznaje się do tego, że wiele lat wcześniej wykorzystywał seksualnie dzieci. Wyraźnie dostrzegamy jego zdenerwowanie, gdy jedna z byłych ofiar po latach postanowiła się z nim spotkać. Miałem problem by obejrzeć to do końca, bo nie potrafiłem pojąć jak ktoś, kto w założeniu ma kierować ludzi w stronę boga, tak naprawdę robi takie okropne rzeczy. Było dla mnie oczywiste, że produkcja jest apelem o to, by w końcu coś zaczęło się zmieniać.

Niestety wpływy osób, dla których publikacja ta jest niewygodna są tak wielkie, że spora część społeczeństwa po prostu woli nie dać wiary w to, co widzi. Materiał Wiadomości TVP próbował odwracać uwagę od tematu poprzez publikację wykresu ukazującego gdzie występuje największa ilość pedofilów, a prezydent Duda odniósł się do problemu w słowach, które można jasno określić jako próbę odwrócenia uwagi od kościoła.

 

Zofia Klepacka także najwyraźniej nie chce dostrzec problemu o czym bez wątpienia świadczy wpis, jaki opublikowała na swoim Facebooku. No chyba, że siłą narodu ma być dewiacja i przymykanie oczu na wykorzystywanie seksualne nieletnich. Nie wiem jednak kto przy zdrowych zmysłach chciałby takiego świata.


Twitter jest obecnie także zalewany przez kolejne wpisy z trollkont, które były bardzo aktywne podczas kwietniowego strajku nauczycieli. Tym razem jednak nie ma mowy o nauczycielkach w Starbucksie, a byłych ministrantach, którzy starają się przekonać, że temat pedofilii w kościele to jakiś nic nieznaczący odsetek z którym nikt się z nich nie spotkał. Wszystkie pisane na jedną modłę: osiem lat posługi ministranta, ciekawe wyjazdy, przyjazny ksiądz. Często nawet autorzy nie silą się na zmianę choćby jednego słowa. Kopiują i wklejają to, co inni już zdążą wrzucić, do tego oczywiście obowiązkowe zdjęcie ze stocka aby konto wyglądało na prawdziwe i nadzieja, że szary użytkownik internetu to kupi. O ile młodsi odbiorcy są wyczuleni na tego typu zachowania, to już starsze pokolenie o wiele łatwiej złapie się na taką propagandę.

 

Jest to tylko drobny fragment tego, co się zdążyło wylać po publikacji filmu braci Sekielskich. Wyraźnie jednak pokazuje, że komuś bardzo zależy na tym, by temat jak najszybciej ucichł. Nie mam zamiaru w tym miejscu pisać kto konkretnie mógłby na tym najbardziej skorzystać, bo wnioski nasuwają się same.

Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć tego filmu, to zapraszam poniżej.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *